Godzina 8:27 budzę się , lekko rozchylam oczy ,staram się dostrzec świat powyżej parapetu . Pogoda zza okna nie nastraja mnie na dobry humor ,ale się temu nie poddaje. Kilka przeciągnięć na łóżku , wykonuję parę bezsensownych prób przypomnienia sobie tego co mi się śniło. Jak co dzień dziwię się sobie i cieszę się ze swojej dość rozchwianej wyobraźni . Upływa 10 minut , kurde znowu , zapominam jak zwykle zapominam o moim śnie ,o tych kilku godzinach spędzonych w mojej podświadomości ,ale wiem ,że tam wrócę . To jest całkiem pocieszające ,świadomość tego ,że po dniu nastanie noc. To jest piękne ,idealny rytm ,nieprzerwana harmonia dnia i nocy . Piękno ukryte w gwiazdach , jest tajemnicze i nieodkryte .Pozwala nam się rozkoszować naszą niewiedzą . Wróćmy do mnie . Postanawiam ,że zrobię trening jeszcze przed śniadaniem . Ubieram się ,myję zęby ,patrzę w lusterko ,widzę tą samą twarz od 15 lat . Lecz co dzień odkrywam siebie na nowo , zachowanie ,patrzenie na świat i to czego jeszcze nie wiem. Myjąc zęby myślę gdzie pobiegnę .Postanowione zrobię lekki trening, 4 km w niedzielny, dość pochmurny poranek są wystarczające. Wychodzę z domu , w drzwiach spotykam mamę i babcię dwie kobiety ,które od mojego przyjścia na świat pomagają mi kształtować moją psychikę . Każda z nich jest inna ,a pomimo to mają podobne cechy charakteru. Wychodząc z domu uświadamiam sobie jak bardzo je kocham . Zaczynam biec i tu mój umysł się wyłącza ,wsłuchuję się w muzykę dudniącą ze słuchawek i tupot moich stóp . Po pewnym czasie dobiegam do celu. Wykonuję tam kilka ćwiczeń i tą samą drogą biegnę do domu . Wracam mokra , zdyszana i szczęśliwa. Dumna z siebie ,że udało mi się pokonać trasę jaką sobie wyznaczyłam.
Początek mojego dnia ciężko odtworzyć go w szczegółach pod koniec dnia . Niby sprawa oczywista dzień ,codzienność to samo ,a jednak nie . Każdy dzień ma swoje piękno i troskę . Pisząc to do pokoju wszedł mój brat .Wrócił z treningu wieczornego biegł dychę . Podłamało mnie to kiedyś przed moimi problemami z kolanami bez trudu dawałam sobie radę z dłuższymi dystansami ,a dziś moim maksem jest liche 6 km . Muszę to zmienić chcę więcej ,chcę biegać i tańczyć ,a nie wybierać pomiędzy moimi pasjami .Póki mam wakacje i przerwę z tańcem będę intensywniej biegać ,aby po " szesnastych " urodzinach móc pobiegnąć 10 km na zawodach . Natomiast w roku szkolnym zacznę mniej biegać ,aby oszczędzić kolana ,żeby móc także tańczyć. Bo taniec w tej chwili jest dla mnie najważniejszy, to mój priorytet i nadzieja na przyszłość .
Zdrowie kto Cię starci dopiero Cię doceni !
A na zakończenie piosenka ,która ostatnio bardzo mi się spodobała .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz